Indiańskie królewny (i targ w Otavalo)

Indianki noszą różowe dresy Matkę Boską głaszczą po ręce na sprzedaż mają wszystko, a nawet jeszcze więcej. Można tu kupić owcę, pisklę, świnię i krowę Szalik, czapkę i poncho, stare lub nowe. Cholera. Nie wiem, dlaczego zaczęło być wierszem, ale na targu w Otavalo można naprawdę kupić wszystko. W końcu to ponoć największy targ w … More Indiańskie królewny (i targ w Otavalo)

Najładniejsze miasto Ekwadoru

  Do Cuenki dojechaliśmy w środku nocy. Miasto było wyludnione, ale na pierwszy rzut oka było widać, że różni się od innych. Było ładniej, czyściej, przyjemniej. I chociaż podobno o tytuł najbardziej urokliwej starówki w Ekwadorze rywalizują i Cuenca, i Quito, dla nas bezapelacyjnie wygrywa pierwsze z tych miast. Piękna kolonialna zabudowa, co krok placyk, … More Najładniejsze miasto Ekwadoru

Na dachu świata. Jak zjechałam na rowerze z wulkanu Chimborazo

  Chimborazo to więcej niż góra. To bóg. Zdobyć się pozwoli tylko tym, którzy przybędą z szacunkiem i pokorą. Tylko im okaże swą łaskę. Innych pogoni burzą, śnieżycą, wiatrem. Z Riobamby wyruszamy wcześnie rano. Jest nas piątka: czwórka śmiałków gotowa wspiąć się na wysokość 5000 metrów i Fausto, doświadczony przewodnik. Do tego pięć rowerów, cztery … More Na dachu świata. Jak zjechałam na rowerze z wulkanu Chimborazo

Łazienka z widokiem na wulkan

Do Baños przyjeżdża się z kilku powodów. Można na przykład pomoczyć się w ciepłych źródłach (słowo Baños to w wolnym tłumaczeniu łaźnie lub łazienka), zasilanych wodą spod wulkanu Tungurahua. Wulkan jest nadal aktywny, czasem dymi, czasem pluje lawą, ostatnia erupcja miała miejsce w lutym tego roku, a w całym mieście mnóstwo ostrzeżeń i tabliczek z drogami ewakuacji. … More Łazienka z widokiem na wulkan

Na targu w Zumbahua

– Banany, mango, winogrona, naranjillas, granadillas, truskawki, maliny, banany! – Mydło, mydło, mydełko, kremy, myyyydło! – Cukierki, cukiereczki, tylko za dolara! Za dolara cukiereczki, cukierki, tylko za dolara pięć opakowań! – Ser, ser, świeży ser, pyszny ser, komu sera, komu? – Gaaarnki! Gaaarnki sprzedam! Gaaarnki! Tak się handluje na targu w Zumbahua, w ekwadorskich Andach. … More Na targu w Zumbahua

Niespodzianka

– Nie jedziemy tam. Zobacz. Są cztery stopnie i pada. – Nie ma nawet za bardzo gdzie spać. Wszyscy piszą, że zmarzli. I w ogóle jakieś drogie te hostele. 40 dolarów? Daj spokój. Tak wyglądała nasza rozmowa na temat wycieczki do andyjskiej wioski Quilotoa, położonej na 3900 m n.p.m. Internet mówił wprawdzie, że pięknie, ale … More Niespodzianka

Canoa. Kurort wbrew wszystkiemu

  Canoa. Wymówcie tę nazwę i posłuchjacie, jak brzmi. Dla mnie – jak zapowiedź wakacji, kołysania hamaka, plaży i palm. Brzmi jak leniwe dni płynące jeden za drugim, jak koktalje pełne rumu i soku z mango. Canoa, raj na ziemi. Kurort totalny. Canoa była kurortem totalnym. Tak sobie to wyobrażamy, chodząc po pustych uliczkach, wśród zbitych z … More Canoa. Kurort wbrew wszystkiemu

W poszukiwaniu prawdziwego równika

GPS pokazywał 00,00.03. – To jednak nie tutaj – mówił Kuba i chodził w kółko z nosem w komórce. – Postawili ten pomnik dwieście metrów dalej…Czemu nie mogli na równiku? Mitad del Mundo, czyli pępek świata, to turystyczne miasteczko na przedmieściach Quito. Wokół zwyczajne osiedla, domki, jakieś podwórka. Jest owszem, jebutny pomnik, wyrysowane linie, sklepy z … More W poszukiwaniu prawdziwego równika